Trasa mniej więcej była zaplanowana, wyjazd zorganizowały koleżanki z ukrainoznawstwa.
W piątek o godz. 4:20 wyruszyliśmy z Krakowa pociągiem do Przemyśla następnie busem do granicy, granice przekroczyliśmy na piechotkę i później busem do Lwowa, bagaże zostawiliśmy na dworcu. Pochodziliśmy trochę po Lwowie, zahaczyliśmy o teatr, wróciliśmy się po bagaże i udaliśmy się do hotelu. Z samego rana udaliśmy się znów na dworzec i pojechaliśmy autobusem do Stanisławowa i następnie busem do Maniavy do klasztoru po czym z powrotem wróciliśmy do Stanisławowa. Po zabukowaniu się w hotelu poszliśmy na miasto. Była sobota, godz. 22 i do żadnego pub'u już nas nie chcieli wpuścić (czynne do godz. 23!!!). Udaliśmy się do hotelu i rano pojechaliśmy elektriczką do Jaremczy. Odwiedziliśmy cerkiew, jarmark, byliśmy nad wodospadem, po czym wróciliśmy na dworzec i autobusem pojechaliśmy do Kołomyji, krótki spacer po miasteczku i w drogę pociągiem nocnym do Lwowa, godzinka przerwy i busem do granicy. W przemyślu spóźniliśmy się kilka minut na pociąg do Krakowa więc czekając na następny zwiedziliśmy trochę Przemyśla.
Byliśmy w wielu miejscach jak na 4 dni wycieczki jednak dużo czasu traciliśmy na przemieszczanie się. Mimo to uważam że wycieczka była bardzo udana, pogoda dopisała, dobry humor również
Pierwszy raz byłem na Ukrainie i bardzo mi się tam spodobało. Teraz tylko czekam na kolejny wyjazd.