O taaak - było warto. Drewutnia - ostatni punkt programu i jak to bywa, koncert najlepszy i najbardziej wyczekiwany. A tancerzem najśwarniejszym był Piotrek "chaszcz" z Łodzi. Grupa łódzka (liczniejsza od naszej) bawiła się wspólnie z nami. Dołączyli ludzie z Jasła, Sanoka i Krosna i cały "podscenek" oraz pierwsze rzędy ławek były nasze.
Przekazuję pozdrowienia od łodziaków i od znanej conajmniej kilku ludziom z Carpatii Moniki z Gorlic (też była na kermeszu).
I jeszcze jedno - dzięki uprzejmości Stasia Flakiewicza (tyż z Łodzi) mogliśmy wstąpić do zabytkowej chyży Tadzia Kiełbasińskiego i ją wyoglądać (i nawet przymierzyć łemkowskie stroje).