Niedzielny ranek było zdecydowanie odmienny od sobotniego. Niebo bez chmur i spokojny wiaterek.
Pomimo tego tylko kilkanaście osób zdecydowało się wyjść na trasę . Może spowodowały to trudy dnia poprzedniego (trasa i wieczorna impreza) a może inne ważne sprawy.
Tak czy inaczej , ci którzy wyszli na szlak nie żałowali.
Najbardziej WYTRWAŁA ekipa postanowiła wejść na Banikowske sedlo i postanowienie to zrealizowała w 100%.
Nie przeszkodził śnieg, strome podejście i zimno zwłaszcza w Dolinie Jałowieckiej i Parzychwost, bo gdy powyżej kosówek zaczęło lizać słoneczko to zrobiło się bardzo przyjemnie i ciepło. Wytrwali ( w liczbie 12 osób)tempo mieli bardzo mocne bo w 3,30 godz. byli na przełęczy Banikowskiej.
Brak czasu spowodował, że nie wchodzili na Baników lub Pacholu tylko po nacieszeniu się widokami i odpoczynku zeszli w doliny trasą wejściową.
Pozostali wędrowali Doliną Jałowiecką i Parzychwost i między innymi obserwowali "walczących" na śnieżnym stoku.
Przed odjazdem była jeszcze możliwość odświeżenia się, wypicia kawy lub spożycia posiłku na kwaterze.
Po pożegnaniu z gospodarzem nastapił wyjazd do Polski. Dla niektórych ten powrót był baaaardzo długi.
Tak więc niedzielę także można zaliczyć do udanych a wielu powie, że do baardzo udanych.
Do zobaczenia na "Jesieni dla wytrwałych" za rok. Też w Tatrach !!
Część "Wytrwałych" na Przełęczy BanikowskiejPanorama z Przełęczy banikowskiej na północ Nasza ekipa na przełęczy z prawej ścieżka zejściowa do Doliny Parichvost