Jak co roku Kermesz powitał nas zielenią lasów, piękną muzyką i dobrym towarzystwem. Kto nie był niech będzie zdrowy bo dużo takich toastów w waszym imieniu z kompanią Stasia Flakiewicza w waszym imieniu wychyliliśmy. Specjalne pozdrowienia dla Pani doktorowej z Mielca od Milana, który jak zwykle mnie myli z Twoim mężem. Drewutnia była w sobotę i w nidzielę i śpiewy, a tańce były żywiołowe. Szkoda tylko , że Łodziaków było więcej niż Mielczan - bo my w sile 5 osób musieliśmy się bronić. Następne starce na Watrze. Parę zdjęć dla ilustracji zamieszczam niebawem


Przebojem tegorocznego Kermeszu dzięki Basi była pieśniczka:
"Jak ja była mała , mała kołysała mene mama
jak ja była mała , mała kołysała mene mama
A ja spaty nie chotiła i w kołysku drapatiła
A ja spaty nie chotiła i w kołysku drapatiła "
Na resztę zwrotek musimy poczekać