Okres międzywojenny jawi nam się jako idealne odniesienie dla naszych aktualnych dążeń do wolności i niepodległości kraju. Mało kto dziś pamięta, że Polskie Towarzystwo Tatrzańskie (PTT) i Polskie Towarzystwo Krajoznawcze (PTK) były w latach dwudziestych i trzydziestych w istotnym konflikcie z władzami państwowymi, dążącymi do upaństwowienia turystyki...
Turystyka miała się stać, zgodnie z oficjalną polityką gospodarczą, istotnym działem gospodarki narodowej i ważnym czynnikiem państwowotwórczym. W PTT istniała wyraźna niechęć do takiego modelu turystyki. Będąc w opozycji do turystyki komercyjnej i masowej, PTT optowało za turystyką poznawczą, refleksyjną, krajoznawczą, organizowaną społecznie.
Tyle cytatu z artykułu pt. "Krótka historia Przewodnika do GOT - Przodownika TG", ze strony COTG. Takie były fakty. PTT już przed wojną przeciwstawiało się narzucaniu przez państwo modelu turystyki komercyjnej.
Ciekawy rozdział stanowi okres tuż przed wybuchem wojny, kiedy to władze państwowe wprowadzały dyktarurę. O takich sprawach miałem okazję dowiedzieć podczas prowadzonego przeze mnie obozu wędrownego "Moravskoslezské Beskydy '2004"
W ostatnim dniu obozu spotkaliśmy się Tadeuszem Stecem - dziś liczącym już 80 lat przedostatnim prezesem reaktywowanego w 1991 roku Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego "Beskid Śląski" w Republice Czeskiej - kontynuatora przedwojennego PTT "Beskid Śląski", założonego przez Cyryla Ratajskiego, późniejszego prezydenta Poznania w okresie międzywojennym.
Z rozmowy z prezesem dowiedzieliśmy się o mało znanych zakulisowych zagrywkach polskich polityków z Warszawy wobec Zaolzia w okresie międzywojennym i po II wojnie światowej. Podarował nam książkę pt.: "Góry w plecaku. 80 lat Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Sportowego Beskid Śląski", gdzie przeczytaliśmy jak to w 1938 r. odgórnym zarządzeniem polskich władz rozwiązano na Zaolziu - oprócz czeskich - również polskie organizacje, w tym PTT "Beskid Śląski". Ciekawe, że jednocześnie niemieckiego "Beskidenverein" polskie władze nie ruszyły.

"Beskid Śląski zlikwidowany. Propagandą turystyki na Zaolziu zajęło się Polskie Towarzystwo Tatrzańskie" - głosił wypisany wielkimi literami nagłówek pierwszej strony "Dziennika Polskiego" z 6 marca 1939 r. Cały, nie mały zresztą majątek stowarzyszenia "Beskid Śl.", decyzją władz został wtedy przejęty przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie.

Z lektury tej książki wynika, że ówczesny prezes "BS" wystąpił z obszernym memoriałem do władz polskich, w którym zaapelował o zmianę decyzji wskazując na odrębne formy działania organizacji turystycznej Zaolzian, które sprawdziły się nie byle jakim dorobkiem. Jednak władze polskie nie chciały dostrzec ani odrębności regionu, ani specyfiki działania "Beskidu Śląskiego" i nie wyraziły zgody na dalsze działanie, a ta decyzja spowodowała wyłączenie się najlepszych jego aktywistów z dalszej działalności. Lata wojny dopełniły reszty - "Beskidowi Śląskiemu" zapłacić przyszło obfitą daninę krwi.
Po 1947 r. do czasów przemian społeczno - politycznych w Czechosłowacji z nazwą "Beskid Śląski" można było spotkać się w innych strukturach organizacyjnych - w ramach utworzonych form organizacyjnych życia narodowego ludności polskiej na Zaolziu.

Podczas obozu powędrowaliśmy też śladami prezydenta Cyryla Ratajskiego na górę Ropiczkę, której wierzchołek ten założyciel jednej z pierwszych polskich turystycznych organizacji górskich - Polskiego Towarzystwa Turystycznego "Beskid" w Raciborzu i Cieszynie w 1910 r., zakupił na teren pod budowę schroniska.

Dar Cyryla Ratajskiego. Szczyt góry Ropiczki,
na którym stanęło schronisko
Schronisko projektu Stanisława Filasiewicza, zbudowane w zakopiańskim stylu, uroczyście otwarto już po przeniesieniu się Ratajskiego do Poznania, a udział w tej podniosłej uroczystości w dniu 6 lipca 1913 r. wzięło przeszło 2 tysiące osób. Spłonęło w niewyjaśnionych okolicznościach nocą z 3 na 4 kwietnia 1918 r. podczas złowrogich czasów końca I wojny światowej, jakie później nadeszły. W następnych latach Czesi wybudowali na tym miejscu już inne, większe schronisko, które niestety zastaliśmy zamknięte. W Beskid Śląsko-Morawski wybieramy się ponownie w tym roku.