Stało tam pełno motocykli crossowych i qadów. I jak sie to zaczęło rozjeżdżać to nie było czym oddychać pod schroniskiem. Ale kulminacja nastąpiła w niedziele kiedy szedłem z Turbacza do Krościenka przez Lubań. Co chwile słychać było tylko wycie silników i zaraz wyłania sie grupa 5 a czasem nawet 10 motocyklistów którzy w ogóle nie zważają na turystów pieszych. Przejeżdżając chlapią błotem ile wejdzie a zostaje po nich jedynie smród spalin. Ucieka przed nimi wszelka zwierzyna. Widziałem nawet uciekające przed nimi dziki. Śpiewu ptaków też nie da rady usłyszeć przez dłuższą chwile. Na polanach leży pełno wyrwanej przez nich podczas mielenia kołami trawy.
Z każdym napotkanym takim osobnikiem byłem coraz bardziej zdenerwowany i przy ostatnich już ledwo mogłem sie powstrzymać, żeby mu nie przyłożyć pierwszym lepszym kijem.


Czy dla nich jedynym sposobem pokazania się jest zakup motocykla i qada? Tylko tyle są warci to ten sprzęt? A inni dla nich są tylko godni ochlapania błotem?
Ja nie rozumiem tej mentalności ale coś z tym trzeba zrobić bo w polskich górach jest robi się głośniej niż na Marszałkowskiej w Warszawie.
pozdrawiam
Strzelec